Osoby i instytucje zainteresowane wykorzystaniem treści znajdujących się na tych stronach proszone są o kontakt z autorem.
|
XXIV Międzynarodowy Festiwal Piosenki Żeglarskiej
"Shanties 2005"
|
|
ZE SZTORMU W SZTORM...
...żeglowała krakowska publiczność i wykonawcy podczas XXIV Międzynarodowego
Festiwalu Piosenki Żeglarskiej "Shanties 2005". Sztormowa tematyka festiwalu przejawiała się nie tylko
w tytułach poszczególnych koncertów - znalazła ona wyraz w fantastycznej scenografii w hali Wisły, w wykonywanych
piosenkach, a także w materiałach przygotowanych i prezentowanych przez Grzegorza "GooRoo" Tyszkiewicza
podczas sobotniego koncertu.
|
|
Aby nie błądzić po tej stronie - możesz wybrać to co Cię interesuje:
A oto jak wyglądały poszczególne koncerty
23.02.2005 r. - Środa
Godzina 19:oo (Tawerna Stary Port)
Koncert Zespołu Groms Plass z Narwiku (Norwegia)
Festiwal rozrasta się w czasie. Tym razem rozpoczął się już w środę powitaniem
gości zagranicznych w Tawernie Festiwalowej Stary Port. Koncertował znany sprzed 2 lat i darzony ogromną sympatią
przez krakowską publiczność zespół Groms Plass. Koncert odbył się w fantastycznej kameralnej atmosferze, a muzycy
nawiązywali kontakt z publicznością zarówno na scenie jak i przy stolikach - zabawa trwała prawie do czwartej nad
ranem. Więcej informacji na temat samego zespołu i jego twórczości znajdziecie w opisie poniedziałkowego koncertu
z festiwalu Shanties 2003.
|
24.02.2005 r. - Czwartek
Godzina 19:oo (Rotunda)
Koncert Ballad i Poezji Morskiej - "Na Sargassowym morzu"
Tegoroczny koncert ballad, tradycyjnie już odbywający się w Rotundzie,
rozpoczęła Gdańska Formacja Szantowa tytułową "Balladą o Morzu Sargassowym". Następnie
wiceprezydent miasta Krakowa Pani Stanisława Urbaniak wspólnie z Dyrektorem Festiwalu Shanties
Krzysztofem Bobrowiczem dokonali oficjalnego otwarcia 24 Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Żeglarskiej
Shanties 2005.
Koncert poświęcony był pamięci Janusza Sikorskiego "Sikora", wielokrotnego uczestnika festiwalu
Shanties, członka zespołu Stare Dzwony, współtwórcy marynistycznych audycji radiowych w rozgłośni harcerskiej
PR, dziennikarza, żeglarza, podróżnika, tłumacza, poety i muzyka. Sam do dziś mam przed oczami obraz brodatego,
zarośniętego "Sikora", snującego się po korytarzach Korony z medalem 10-cio lecia Shanties w dłoni,
rozżalonego z powodu nierozpoznania go przez młodocianych ochroniarzy i wyproszenia z sali na czas między
koncertami. Pamiętam też pewien dzień majowy 10 lat temu, kiedy dotarła do mnie informacja o śmierci Sikora
i potworną pustkę na myśl, że nie zaśpiewa już swoim ciepłym głosem nostalgicznych a zarazem niezwykłych ballad
o tym co widział i czuł na morzu i w porcie.
|
W koncercie ballad wystąpili:
- Gdańska Formacja Szantowa,
- Piotr Zadrożny,
- Drake (Częstochowa),
- Arek Wlizło (Hamilton, Kanada) z towarzyszeniem zespołu w składzie: Józek Kaniecki (GFS),
Krzysztof Kowalewski (EKT), Dominika Żukowska, Andrzej Korycki,
- Trzy Majtki (Trójmiasto),
- Grzegorz "GooRoo" Tyszkiewicz,
- Groms Plass (Narwik, Norwegia),
- Stare Dzwony,
- Zespół do wykonania Nostalgii w składzie: Stare Dzwony, Waldemar Mieczkowski,
Józek Kaniecki, Jacek Jakubowski, Dominika Żukowska, Krzysztof Kowalewski
W koncercie ballad wystąpiły dwa debiutujące zespoły, które zakwalifikowały się
do udziału w festiwalu w styczniowych eliminacjach. Pierwszym był zespół Drake z Częstochowy prezentujący głównie
własne utwory, tematycznie związane z morzem, a także standardy szantowe i folkowe. Drugi debiutant to zespół
Trzy Majtki - pięcioosobowa męska grupa z Trójmiasta wykonująca w pogodych aranżacjach znane pieśni kubryku,
a także autorskie kompozycje. Na scenę powrócił po dwóch latach Piotr Zadrożny - najbardziej chyba znany krakowski
solista, autor i wykonawca piosenek żeglarskich i morskich. Piotr powrócił do klasycznego wykonywania piosenek
bez udziału eksperymentalnych brzmień i moim zdaniem to jest właśnie to, czego powinien się trzymać i w czym zawsze
się podobał. Przy okazji Piotr przypomniał rzadko wykonywaną piosenkę "Sikora" - "Kołysanka dla
Janka". Po raz trzeci na festiwalu gościliśmy Arka Wlizło - animatora morskiej kultury z Hamilton,
organizatora festiwalu szantowego "Knaga" w Toronto, gospodarza dla wielu polskich wykonawców
odwiedzających Kanadę, żeglarza, wykonawcę i autora piosenek o tematyce żeglarskiej i morskiej. Podczas tego
koncertu Arek wystąpił w towarzystwie Krzysztofa Kowalewskiego, Andrzeja Koryckiego, Dominiki Żukowskiej i Józka
Kanieckiego, a wyśpiewał kilka pięknych nastrojowych ballad doskonale wpasowujących się w atmosferę koncertu.
Wspaniałych wrażeń dostarczył jak zwykle doskonały w swoich solowych występach Grzegorz "GooRoo"
Tyszkiewicz, doprowadzając niemal do ekstazy żeńską część widowni brawurowym wykonaniem swojej autorskiej piosenki
"Żeglareczki". Spełnił też oczekiwania publiczności śpiewając "Dwie Pogody".
Po raz kolejny furorę zrobił występ zespołu Groms Plass z Narwiku, a polskie słowa do ich piosenki
"Krigeren Grom" widownia wyśpiewała tak głośno, że drżały ściany Rotundy. Na koniec koncertu
wystąpiły zasadniczo Stare Dzwony - zasadniczo, bowiem do końca koncertu skład się rozrastał aż osiągnął 12 osób
na scenie, w tym członków Gdańskiej Formacji Szantowej, Arka Wlizło, Grzegorza "GooRoo" Tyszkiewicza,
Groms Plass, Krzysztofa Kowalewskiego i Dominikę Żukowską. Podczas występu Starych Dzwonów w tym dniu (24.02.)
nie mogło oczywiście zabraknąć szanty napisanej przez Janusza Sikorskiego "24 lutego" czyli
popularnej "Bijatyki". Przy okazji swojego występu Jurek Porębski opowiedział anegdotę o tym
jak to gdy "Liga Morska i Kolonialna" zorganizowała wyprawę na Amazonkę, Janusz Sikorski namawiał
Jurka żeby wzięli czółno i popłynęli razem na tę wyprawę - wtedy Jurek napisał pewną piosenkę, jak się okazało
tą piosenką była "Keja".
Pierwszy koncert w Rotundzie to również początek szantowych spotkań przyjaciół i znajomych czasem z bardzo daleka,
czasem tylko raz w roku na tym festiwalu - dlatego korytarze Rotundy czasami były tłoczniejsze niż sala.
|
Noc z czwartku na piątek (Tawerna Stary Port)
Nocne szantowanie
Druga noc szantowa w tawernie
|
25.02.2005 r. - Piątek
Godzina 18:oo (Rotunda)
Koncert Szanty Klasycznej - "Uderz w dzwon..."
Piątkowy koncert szanty klasycznej to już tradycyjnie pękająca w szwach Rotunda.
Żeby nie odpowiednio wczesne przybycie oraz wielkie serce i zapobiegawcze działania Iwonki "Maksia"
nie można by liczyć na dobre miejsce. Ale gdy już mieliśmy miejsca blisko sceny można było oddać się słuchaniu
i oglądaniu tego co na scenie się działo. A miało się dziać wiele bo to przecież najważniejszy koncert festiwalu -
szanta klasyczna!
Niestety ciągle nie mogę się pogodzić z tym, że polska szanta klasyczna
odeszła w zapomnienie. Podczas rozmowy w kuluarach Rafał "Taclem" Chojnacki bardzo słusznie nazwał
to co teraz się wykonuje "szantą neoklasyczną" i rzeczywiście do niewielu z wykonywanych szant
tzw. klasycznych dałoby się jeszcze pracować na pokładzie żaglowca. Ale z drugiej strony ile dziś można
spotkać żaglowców, na których trzeba podnosić kotwicę przy użyciu kabestanu... Ja jednak ciągle tęsknię
za hardcore'ową klasyczną szantą jaką po dziś dzień śpiewają np. Anglicy, czy jak się dziś okazało Holendrzy.
|
W koncercie szanty klasycznej wystąpili:
- Banana Boat,
- Cztery Refy,
- Klang,
- The Square Riggers (Holandia),
- Flash Creep (Wieluń),
- Qftry,
- Stare Dzwony,
- Segars,
- Bukanierzy,
- Ryczące Dwudziestki
Niemniej jednak repertuar tego koncertu był chyba najbardziej zbliżony do
szanty klasycznej choćby z racji źródeł pochodzenia większości śpiewanych utworów lub ich pierwowzorów.
Przejdźmy zatem do tego co zwróciło moją uwagę podczas występu poszczególnych wykonawców. Banana Boat
poza kilkoma klasycznymi szantami zaprezentowali zupełnie nie mieszczącą się w konwencji szanty klasycznej
piosenkę "Mile logi liczą", ale ponieważ była to nowość, a na koncercie ballad nie występowali,
to trudno się dziwić, że chcieli ją zaprezentować krakowskiej publiczności oraz jurorom. Sama piosenka fajna,
podtrzymująca "Bananowe" zabawy słowami (moja żona w pierwszej chwili zapytała "po
jakiemu oni śpiewają"), chociaż jak dla mnie trochę nudna - tak jak dla logów nudne musi być
liczenie mil... Cztery Refy - przyjęte wyjątkowo gorąco, wręcz owacyjnie przez publiczność Rotundy,
najbardziej utkwiły mi w pamięci zagadką dotyczącą Samuela Plimsoll'a oraz przepięknie zaaranżowaną balladą
Larry'ego Kaplana "Get her into shore", którą, niewiedzieć czemu, zespół przetłumaczył
"Zabierz nas na ląd". Od tytułu tego utworu wziął również tytuł niedzielny koncert
festiwalu. Sam utwór "Get her into shore" usłyszałem po raz pierwszy w wykonaniu Boba
Walsera 14 lat temu podczas festiwalu Shanties'91 i na zdobycznej jego kasecie. Dziwiło mnie, że żaden z
wykonawców ballad o tematyce morskiej nie wziął go wcześniej na warsztat, dlatego było dla mnie bardzo
miłym zaskoczeniem kiedy usłyszałem tę melodię podczas tego koncertu. Zespół Klang przywiózł z Rzeszowa dwie
premiery. Jedna to autorska piosenka o burzy, przygotowana specjalnie na koncert dziecięcy. Jak się jednak
okazało nie tylko dzieciom przypadła do gustu bowiem cała rozśpiewana Rotunda wyśpiewywała z Klangami
"Wicher i grom! Burza i sztorm!". Druga premiera to stara polska piosenka odkurzona
i świetnie zaaranżowana przez zespół, a do tego opatrzona przezabawnym układem choreograficznym. Nigdy nie
przypuszczałem, że przedwojenne piosenki mogły być tak frywolne a zespół Klang stał się już chyba
mistrzem w odnajdywaniu i odkurzaniu takich morskich szlagierów w stylu retro. I wreszcie Square Riggers
("pełnorejowce") z Holandii - zespół będący ewenementem jak na Holenderskie warunki gdyż złożony
tylko z 3 osób. Piszę "tylko" ponieważ zwykle Holenderskie chóry śpiewające pieśni morza składają
się z minimum 40 osób (ot choćby goszczący w 1989 roku Het Amelander Shantykoor). Zespół zaśpiewał włściwie
same klasyczne szanty i to prawie wszystkie angielskie. Nic w tym dziwnego skoro jeden z członków zespołu
jest wiceprezydentem International Shanty and Seasong Association (o samej oragnizacji napiszę później).
Ich interpretacja szant klasycznych jest bardzo interesująca zwłaszcza dzięki niezwykle ciekawemu zestawieniu
głosów. Trzeba też przyznać, że Holendrzy niezwykle ciekawie prezentowali się wizualnie i chyba jest w tym
jakaś reguła, bo zazwyczaj zespoły holenderskie przykuwały uwagę swoimi strojami. Po Square Riggers'ach
wystąpiła debiutująca formacja z Wielunia - Flash Creep, choć słowo debiut jest tu trochę przesadzone - owszem
debiut na Shanties w tym składzie i repertuarze, albowiem członkowie Flash Creep grają już od kilku(-nastu)
lat w zespole 4 Refy. Szkoda, że Flash Creep został umieszczony w tym koncercie - być może zaważyły tu względy
logistyczne - w każdym razie ze swoimi przepięknymi, pełnymi ciepła balladami znakomicie wpasowywali by się
w koncert czwartkowy, natomiast w koncercie szanty klasycznej stanowili raczej przerywnik na piwo.
A wielka to szkoda bowiem to co robi Maciek z Izą i Tomkiem (mam nadzieję że nie pokręciłem
imion) zasługuje na duże uznanie i choćby chwilę refleksji. Przy tym wszystkim bardzo mi się podobało
zachowanie Maćka, który przed występem wyraził ze sceny z jednej strony zdziwienie faktem, że Flash Creep
został umieszczony w koncercie szanty klasycznej, ale z drugiej strony zapewnił, że postarają się wypełnić
swój występ piosenkami autorskimi silnie związanymi z morzem. Qftry i Stare Dzwony jak zwykle sprawdziły się
w koncercie szanty klasycznej, choć większość szant spiewają już "neoklasycznie". Szał radości
na widowni spowodował Jurek Porębski wplatając w swoją solówkę na trąbce podczas "Julianny"
hejnał mariacki. Segarsi wystąpili w śmiesznych ubrankach marynarskich w czapeczkach z pomponikiem, czym
rozbawili publiczność, ale śpiewali całkiem poważnie np. o Wikingach. Jako ciekawostkę dodam, że podczas
jednego występu Marcin "Placek" zepsuł 2 mikrofony. Po Segarsach mogliśmy poznać kolejnych
debiutantów tegorocznych Shanties - zespół Bukanierzy, którego repertuar podobnie jak Flash Creep nie za
dobrze pasował do koncertu Szanty Klasycznej pomimo, że concertina Staszka do klasycznych szantowych
instrumentów zalicza się bez wątpienia. Wbrew początkowym trudnościom z elektroniką występ Bukanierów
był udany. Ciekawostką jest fakt, że Bukanierzy (w większości) występują na bosaka - Staszek zapytany po
festiwalu skąd taki zwyczaj odpowiedział: "Granie na boso kojarzy mi się z czymś
pierwotnym, prostym - tak chodzili często dawni żeglarze. Taka też trochę ma być nasza muzyka. Tym, co w
starych szantach najbardziej mnie kręci to ich wewnętrzna siła, oparta na naiwności, prostocie, prawdzie.
A jednocześnie jakaś głębia przeżyć. No i jakoś to boso samo wyszło..." Na koniec koncertu
wystąpiły Ryczące Dwudziestki. Pierwsze niesamowite wrażenie zrobił "Jasieq" (Janusz
Olszówka) w skórzanych spodniach i jak zwykle w jakichś oryginalnych okularkach. Kolejnych
niezapomnianych wrażeń dostarczały już wszystkie Dwudziestki swoimi doskonałymi interpretacjami pieśni
"Trimartolod", "Nie pamiętam" czy nowa "Tylko wiatr".
Jako ostatnią zaśpiewali "North West Passage" przy akompaniamencie fortepianu i przy wtórze
całej widowni po czym otrzymali oczywiście "HURAGANOWE BRAWA"... (kto był to wie
skąd to przymrużenie oka, a kto nie był niech żałuje).
|
Godzina 23:oo (Rotunda)
Koncert dla dorosłych "A ja się w sztormach poniewieram"
Piątkowy nocny koncert "dla dorosłych" stał się już tradycją. Dotychczas
wypełniały go spektakle z pogranicza kabaretu przygotowywane przez Mirka Kowalewskiego "Kowala",
których podstawową i chyba jedyną wadą było to, że były stanowczo za krótkie w stosunku do ceny. W tym roku
organizatorzy zmienili wszystko i jak się okazało zmienili korzystnie. Koncert przebiegał w atmosferze
tawernianych marynarskich opowieści o dziewczynach z różnych portów, o przygodach i miłosnych podbojach.
Wprowadziła nas w tę atmosferę Gdańska Formacja Szantowa doskonale utrzymaną w klimacie piosenką Janusza
Sikorskiego "Tawerna
Pod Dorodną Flądrą", z której cytat stał się tytułem dla tego koncertu.
Tłem dla całego koncertu były fraszki Andrzeja Mendygrała - z zawodu kapitana
"Oceanii" - żaglowca Instytutu Oceanologii, Polskiej Akademii Nauk, z zamiłowania tłumacza i poety,
autora wielu znanych polskich słów do najpopularniejszych szant i pieśni kubryku, z których najbardziej chyba
znane są "Hiszpańskie dziewczyny". Historia fraszek jest o tyle ciekawa, że autor został
kiedyś poproszony o napisanie kilku wierszyków dla dzieci opowiadających o różnych morskich stworzeniach.
Zabrał się ochoczo do pracy, ale wszystko co mu wychodziło zdecydowanie nie nadawało się dla dzieci.
Tak powstał zbiór ok. 50 morskich fraszek, których bohaterami są kaszaloty, orki, foki, koniki morskie, mątwy
i wiele innych oceanicznych stworzeń, często personifikujących w karykaturalny sposób różne
ludzkie cechy i zachowania zwłaszcza w obszarze stosunków damsko męskich.
|
W koncercie wystąpili:
- Gdańska Formacja Szantowa,
- Andrzej Mendygrał,
- Ryczące Dwudziestki,
- Spinakery,
- Stare Dzwony,
- Gdańska Formacja Szantowa
Poza fraszkami Andrzeja Mendygrała, niewątpliwie dla wielu sporą niespodzianką,
a zarazem wydarzeniem tego koncertu był występ Spinakerów. Zespołu nie było na festiwalu już od 4 lat, a szkoda
bo twórczość Lucjusza ma wielu fanów wśród żeglarskiej braci, zwłaszcza tej śródlądowej. Spinakery "wskoczyły"
na miejsce Mechaników Szanty, którym nie pasował termin piątkowego występu, ale dzięki temu mieliśmy okazję
powspominać największe ich szlagiery utrzymane w żeglarskiej tematyce damsko-męskiej, takie jak moje ulubione
"Słoneczko", "Przyjaciółka żeglarzy" czy przywitana owacją "Biała
sukienka". Pojawiły się też nowe i mniej znane utwory, a Lucjusz mimo iż sam stwierdził, że rości sobie
prawo do tytułu największego twórcy kiczu w piosence żeglarskiej, to odczuł chyba pewne wzruszenie tak ciepłym
przyjęciem przez publiczność Rotundy. Jak przystało na rubaszne tawerniane opowieści nie zabrakło też małych
świństewek w repertuarze Spinakerów - ot choćby w piosence "Trzy Panny". Ciekawostką w
zespole Lucjusza był występ dwóch młodych muzyków - braci, z których jeden grał na basie, a drugi na... klarnecie!
To chyba pierwszy w historii przypadek wystąpienia tego instrumentu na krakowskich szantach, niemniej jednak
znakomicie i niezwykle ciekawie uzupełniał on brzmienie zespołu, a grający na nim Piotrek, z racji swych umiejętności,
został wykorzystany jeszcze w występie Andrzeja Koryckiego i Starych Dzwonów wykonując brawurowo bluesową improwizację
do piosenki "Sztormowy Blues". Gdy miejsce na scenie przejęły Stare Dzwony, w tawernie zapanowała
ciepła liryczna atmosfera, a to głównie za sprawą przecudnej urody ballad naszego kochanego "Porębuni"
czyli Jurka Porębskiego. Pojawiły się też ulubione przeboje - "Emeryt" w wykonaniu Ryszarda Muzaja
czy "Magda" Andrzeja Koryckiego i nowe piosenki Andrzeja śpiewane wspólnie z Dominiką Żukowską.
Koncert zakończył występ Gdańskiej Formacji Szantowej, a ostatni utwór "Do Anioła Stróża"
zadedykowany Wojtkowi Malczewskiemu "Świstakowi", "...bez którego żeglarstwo w porcie w Gdyni
by nie istniało..." został wykonany z tyloma "wariacjami na temat" i improwizacjami, że trwał
chyba dwadzieścia minut. Ech, co się tam działo...
Cały koncert był wspaniałym wydarzeniem i wreszcie nikt nie miał powodów do
narzekań. Trwał długo, dostarczył mnóstwa wspaniałych wrarzeń i doskonałej zabawy, a nowa formuła szant dla
dorosłych sprawdziła się w dwustu procentach. Wspaniała, przyjacielska atmosfera roztaczająca się ze sceny
udzielała się widowni, artyści pozwalali sobie na znacznie większą swobodę niż na innych koncertach, pojawiały
się różne muzyczne improwizacje i nieoczekiwane zdarzenia w przebiegu samego koncertu. Dlatego tym większym
zaskoczeniem okazała się informacja przekazana na koniec przez prowadzącego ten koncert Jurka Porębskiego, że
reżyserem koncertu był nie kto inny jak sam dyrektor festiwalu Krzysztof Bobrowicz. BRAWO KRZYSIU - TAK TRZYMAĆ!
|
Noc z piątku na sobotę (Tawerna Stary Port)
Nocne szantowanie
26.02.2005 r. - Sobota
Godzina 11:oo (Wisła)
Koncert dla Dzieci
W tym roku również starałem się nakłonić mojego synka do złożenia sprawozdania
z koncertu dla dzieci, jednak wspólpraca redaktorska układa się nam dotychczas bardzo kiepsko - ciężko z niego
wydusić jakieś interesujące informacje - zobaczmy co dotychczas udało się ustalić:
W sobotę byłem na koncercie dla dzieci z rodzicami, z babcią i z młodszymi kuzynami. Koncert opowiadał o piratach
i o tym co zrobić żeby nie było sztormu - w tym celu trzeba sztorm przestraszyć, rozśmieszyć, zachwycić sztorm
śpiewaniem, a najlepsze co można było zrobić to go przeczekać. Były różne konkursy, np. konkurs malowania, konkurs
skakania na piłce ( ), konkurs na przebranie marynarskie. Były malowania po buzi, po rękach, no po skórze -
dzieciom, a czasami dorosłym, takie panie pod budką malowały trupie czaszki, kwiatuszki, statki na wodzie i kotwice.
C.D.N... (mam nadzieję)
Koncert odbył się tradycyjnie już pod patronatem programu Nivea Błękitne Żagle -
ogólnopolskiej akcji skierowanej do najmłodszych żeglarzy w wieku od 6 do 11 lat, której celem jest promowanie
żeglarstwa jako sposobu na wspólny, aktywny wypoczynek dzieci i ich rodzin. Nagrody w konkursach ufundowała
Nivea i były to głównie maskotki i słodycze.
Koncert jak zwykle był wyreżyserowany i prowadzony przez "Kowala" -
Mirka Kowalewskiego, a towarzyszył mu jego zespół Zejman & Garkumpel. Nowością w tym roku było pojawienie
się nowego wykonawcy, zwykle kojarzonego z szantami dla doroślejszej publiczności. Zespół Klang z Rzeszowa
wystąpił przed dziecięcą widownią w roli rozbitków, prezentując swoje piosenki napisane specjalnie na tę
okazję. Bardzo cieszy fakt, że na dziecięcej scenie szantowej coraz częściej pojawiają się stare-nowe twarze.
Podczas koncertu wystąpił też dziecięcy zespół wielonarodowościowy ze szkoły dla
dzieci obcokrajowców pracujących w Krakowie, który zaśpiewał kilka szant w języku angielskim. Szkoda tylko, że
zaraz po występie prawie wszyscy opuścili koncert.
|
Godzina 19:oo (Wisła)
Koncert Pieśni Kubryku i Współczesnej Piosenki Żeglarskiej - "Sztorm idzie, panie bosman!"
Kiedyś ten koncert nazywano "szantowiskiem", dzisiaj nazywa się go
koncertem pieśni kubryku i współczesnej piosenki żeglarskiej. Trudno roztrząsać, które z tych określeń lepiej
pasuje do sobotniego wieczornego koncertu w hali Wisły. Może najtrafniejsza byłaby nazwa którą posługują się
Smugglersi - Sea Folk Rock, ale jak ją zgrabnie przetłumaczyć na język polski? W każdym razie koncert jak co
roku zdominowały mocne elektryczne i rytmiczne współczesne brzmienia, które często linię melodyczną czerpią
z tradycyjnych utworów szatowych, pieśni kubryku czy innych folkowych stanadardów lub też słowami nawiązują do
morskiej czy żeglarskiej tematyki. Ważnym elementem tych koncertów już od wielu lat jest ich motyw przewodni
i pewne walory edukacyjne, które stara się zapewnić prowadzący go już chyba od 7 lat Grzegorz "GooRoo"
Tyszkiewicz. Tym razem obok sceny ustawiony został rzutnik wyświetlający prezentację z rycinami, malowidłami i
zdjęciami sztormów, wielkich fal i zniszczeń dokonywanych przez sztormy. W kontekście niedawnej tragedii w Azji
południowo-wschodniej te obrazy miały dodatkową tragiczną wymowę, uzmysławiały jak potężnym i potwornym żywiołem
potrafi być woda na styku z powietrzem.
Podczas koncertu wystąpili:
- Samhain,
- Arek Wlizło (Toronto, Kanada) z towarzyszeniem zespołu EKT,
- EKT Gdynia,
- Gdańska Formacja Szantowa,
- Ryczące Shannon (projekt wokalno - instrumentalny z udziałem zespołów Ryczące Dwudziestki
i Shannon),
- Atlantyda,
- Smugglers,
- Zejman & Garkumpel,
- Shores of New Foundland (Kanada),
- Mietek Folk,
- Yank Shippers
Bardzo spodobał mi się ostatni z tegorocznych debiutantów - zespół Samhain
z Lublina, który swoim występem rozpoczął koncert. Zespół gra odważnie, utrzymując swój repertuar w klimacie
celtyckiego folku, a niektóre aranżacje powalają z nóg swoją ekspresją i dynamiką - np. energicznie zagrana
"Whip Jamboree". Nie można przy tej okazji nie wspomnieć o uroczej skrzypaczce zespołu -
Katarzynie Wsilewskiej-Strzałkowskiej, która z niesamowitą energią biegała i skakała po scenie ze swoimi
białymi elektrycznymi skrzypcami, rozpraszając męską część widowni.
Niewątpliwie najbardziej ekscytującym wydarzeniem tegorocznych Shanties był
wspólny występ zespołów Ryczące Dwudziestki i Shannon w ramach projektu wokalno - instrumentalnego pod nazwą
"Ryczące Shannon". Ryczące Dwudziestki wszytkim znane są z perfekcyjnie aranżowanych i wykonywanych
utworów a capella, z rzadka tylko wspieranych brzmieniem gitary. Shannon, może mniej znany szantowej publiczności
ale już z ogromnym doświadczeniem koncertowym w kraju i w Europie, to zespół grający folk celtycki głównie
instrumentalnie, w nowoczesnych, bardzo atrakcyjnych, pełnych ekspresji aranżacjach. Wspólne przedsięwzięcie
obu zespołów to emanujące nieprawdopodobną energią i dostarczające potężnych wrażeń widowisko, doskonale
przygotowane zarówno od strony artystycznej, wizualnej jak i technicznej. Nic więc dziwnego, że wywołany
ich występem szał publiczności musiał skończyć się bisem. Niewątpliwie mieli w tym sukcesie też swój udział
akustycy i oświetleniowcy, dodając widowisku odpowiedniej oprawy.
Jak już wspominałem sztormowa tematyka przwijała się przez cały koncert, ale
chyba najlepiej w tę tematykę wpisał się zespół Atlantyda ze swoimi przebojami "Marco Polo",
"Lądowy szczur", "Pacyfik" czy "I'm sailor". Smugglersi
zaprezentowali kilka nowych kawałków - "Martin Eden", "Trzy Majtki"
i instrumentalny "Psia Krew", a ponadto wydaje mi się, że po raz pierwszy zagrali na
Shanties przearanżowane "Get up Jack". Przy okazji ich występu zastanowiło mnie dlaczego
"GooRoo" tak mało udziela się wokalnie w zespole - jego charakterystyczny głos zawsze był ozdobą
piosenek Smugllersów, a ostatnio pozostaje jakby w cieniu. W koncercie tym wystąpił trzeci i ostatni gość
zagraniczny festiwalu Shanties 2005 - kanadyjski zespół Shores of New Foundland (bo Arka Wlizło
liczę już jak naszego - tutejszego) . Zespół z Nowej Funlandii wykonuje muzykę folkową z wyraźnymi
wpływami celtyckimi, irlandzkimi, szkockimi i australijskimi. Muzycy są multiinstrumentalistami i często
w czasie występu zmieniają instrumenty lub wymieniają się instrumentami między sobą. Grają energicznie i żwawo
jak na swój wiek nawiązując przy tym świetny kontakt z młodą publicznością. Mietek Folk zaskoczył w tym
roku brakiem swoich charakterystycznych strojów "z epoki", a poza tym jak zwykle było sztormowo,
piracko i zabawowo. Ciekawostką była utrata struny w gitarze elektrycznej Pawła na samym początku występu,
przez co do końca grał on swoje efektowne solówki na gitarze akustycznej "DeGenera"
(Waldka Iłowskiego), czego "DeGener" nie omieszkał skomentować słowami
"...jak ktoś ma pecha to i w drewnianym kościele cegła mu na łeb spadnie...".
I jeszcze jeden zespół, o którym chciałbym wspomnieć przy okazji tego koncertu - ten zespół to Yank Shippers
zasadniczo z Sanoka. Powrócił na Shanties po trzech latach nieobecności i był to powrót w bardzo dobrym stylu.
Nie stracili nic ze swej żywiołowości, przywieźli kilka nowych kawałków i ubarwili swoje piosenki bardzo
interesującym ruchem scenicznym - kto był to wie o czym piszę...
|
Noc z soboty na niedzielę (Tawerna Stary Port)
Nocne szantowanie
27.02.2005 r. - Niedziela
Godzina 16:oo (Wisła)
Koncert Starych i Nowych Przebojów Żeglarskich "Zabierz nas na ląd"
Festiwal powoli dobiega końca, a wraz z nim publiczność, wykonawcy i oczywiście
organizatorzy... Podczas tego koncertu widać już u niektórych skrajne wyczerpanie, gdzieniegdzie pojawia się
nieuzasadnione rozprężenie albo przesadne zdenerwowanie, a przy tym wszystkim co rusz za kulisami wybucha jakiś
problem - a to brakuje wykonawcy, a to zmienia się program, a to znowu ktoś dostał nie tę nagrodę... Cóż - nie
bez powodu Agnieszka Krajewska "Madar" - Kierownik Programu mówi, że to najtrudniejszy koncert festiwalu.
Jak zwykle koncert był podzielony na 4 bloki - występy zespołów (programowe), wręczenie nagród, występy laureatów
i znów programowe występy zespołów. Wręczenia nagród dokonywali Dyrektor Festiwalu Krzysztof Bobrowicz, wiceprezydent
miasta Krakowa Pani Stanisława Urbaniak oraz przedstawiciele fundatorów.
|
Na początku koncertu wystąpili:
- Smugglers,
- Waldemar Mieczkowski,
- Stare Dzwony,
- Atlantyda
W bloku laureatów wystąpili:
- Atlantyda,
- Flash Creep,
- Segars,
- Jerzy Porębski,
- formacja w składzie: Piotr Bułas (banjo/Atlantyda), Krzysztof Kowalewski
(gitara/EKT), Marcin Rumiński (low whistle/Shannon),
Katarzyna Wasilewska-Strzałkowska (skrzypce/Samhain) - niestety nieobecna
W dalszej części koncertu wystąpili:
- Ryczące Shannon,
- EKT Gdynia,
- Ryczące Dwudziestki,
- Groms Plass (Narwik, Nowegia),
- Banana Boat,
- Shores of New Foundland,
- All Hands
Tak się już utarło, że ostatni niedzielny koncert jest przeglądem tego
wszystkiego co się działo podczas całego fetiwalu. Oczywiście nie da się podczas tego jednego koncertu
pokazać wszystkich wykonawców festiwalu, ale na pewno udało się zobaczyć najciekawszych. Największym
wydarzeniem tego koncertu i to co najmniej z dwóch powodów, było niewątpliwie ogłoszenie werdyktu Jury.
Po pierwsze dlatego, że po raz pierwszy nie odbyła się "pofestiwalowa" konferencja prasowa,
podczas której zwykle ogłaszano i komentowano werdykt Jury - tym razem wszystko odbyło się na scenie.
Po drugie dlatego, że po raz pierwszy od dziewięciu lat Jury nie przyznało festiwalowego Grand Prix.
Uzasadnienie tego faktu było dla wielu osób co najmniej zaskakujące - z powodu niedostatku takiego
wydarzenia, które można by uhonorować nagrodą Grand Prix. Skądinąd słyszałem, że zdaniem Jury wydarzeń
zasługujących na Grand Prix nie brakowało, ale żadne nie wybijało się spośród pozostałych na tyle by
akurat to jedno uhonorować tą nagrodą. No cóż - odbiór treści werdyktu był zgoła odmienny.
Spośród nagrodzonych wykonawców pozwolę sobie w tym miejscu na słówko refleksji
tylko względem jednego - Jurka Porębskiego. Od wielu lat "Poręba" jest nagradzany za swą twórczość
ale i za niespotykaną osobowość. W tym roku nagrodę redakcji miesięcznika "Żagle" za najlepszy
tekst piosenki wręczyła Alina Raduła "Malina". A nagrodzono słowa piosenki "Sztormowa
Noc" - przepięknej ballady, którą Jurek opatrzył następującym komentarzem: "Żeglarstwo
i >>maryniarstwo<< jest bardzo proste pod warunkiem, że się przeżyje sztorm. A jak się już przeżyje sztorm,
to można traktować swój statek jak dziewczynę". "Poręba" opowiedział o tym w swojej
piosence w sposób niezwykle ujmujący, czuły i chwytający za serce.
|
Noc z niedzieli na poniedziałek (Tawerna Stary Port)
Nocne szantowanie
28.02.2005 r. - Poniedziałek
Godzina 19:oo (Tawerna "Stary Port")
Koncert "Pożegnanie gości zagranicznych" - zespół Shores of Newfoundland
Tutaj miała się pojawić relacja mojej żony, ponieważ mnie
zmogła okrutna grypa i poniedziałkowy koncert musiałem sobie z żalem odpuścić. Podobno jak zwykle
była wspaniała, kameralna atmosfera. Na scenie oprócz członków zespołu pojawiali się widzowie zapraszani
przez członków zespołu do wtórowaniu im np. grą na kościach. Kanadyjszycy byli multiinstrumentalistami
dlatego utwory w ich wykonaniu brzmiały bardzo ciekawie i były niezwykle urozmaicone. Z kuluarowych
informacji wynikało, że jury bardzo sobie ceniło profesjonalizm kanadyjczyków.
|
Podsumowanie
|
ogólne |
debiuty |
goście zagraniczni |
goście festiwalu |
XXIV Festiwal Shanties obfitował w wiele wspaniałych, ekscytujących i ciekawych
wydarzeń. Nowa, bardzo udana i przyjęta entuzjastycznie formuła koncertu dla dorosłych jest, miejmy nadzieję,
początkiem cyklu takich koncertów na kolejnych festiwalach. Wszak pieśni żeglarskie już dziś mogą być kopalnią
utworów tylko dla dorosłych, a cykliczność takiego koncertu może ich nam jeszcze przysporzyć tak jak to się stało
przy okazji koncertów dla dzieci. Ważnym elementem tego koncertu, stanowiącym jakby osobne wydarzenie była
prezentacja fraszek Andrzeja Mendygrała. Z informacji jakie padały ze sceny, fraszek tych powstało ok. 50 i ukazały
się w formie wydawnictwa (choć jeszcze nigdzie go nie widziałem). I tu uwaga - osobom zbyt
wrażliwym na szorstki język morskiego wilka i dowcip przesiąknięty morską solą, odradzam sięganie po ten rodzaj
twórczości kapitana Andrzeja Mendygrała - lepiej poprzestać na "Hiszpańskich dziewczynach".
Ogromne wrażenie zrobił wspólny projekt zespołów Ryczące Dwudziestki i Shannon i
choć spotkałem też krytyczne uwagi to dla mnie było to największe wydarzenie jakie miało miejsce na polskiej
scenie szantowej w ciągu kilku ostatnich lat. Przedsięwzięcie to intrygowało mnie od chwili gdy o nim usłyszałem
i szczerze mówiąc trochę się obawiałem czy aby nie okaże się jakimś folkowym kiczem. Ale widowisko, które miałem
przyjemność przeżyć podczas sobotniej nocy przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Otrzymany od "Qni"
singiel (dziękuję tą drogą, bo nie zdążyłem osobiście) pozwala mi utrwalać wspomnienia
tego wydarzenia i pozostawia odpowiedni niedosyt sprawiający, że teraz niecierpliwie oczekuję na mającą się ukazać
w tym roku płytę.
Przy okazji podsumowań powinienem wspomnieć też o nowej współpracy wykonawczej, jaką
podjął Andrzej Korycki, angażując do współpracy na scenie młodą Dominikę Żukowską dotychczas znaną z zespołu DNA.
Jak wiadomo DNA zaczynali będąc "narybkiem" prowadzonym pod czujnym okiem Andrzeja, później wyrośli i
wydorośleli. A sam duet Andrzej i Dominika zaprezentował się w tym roku po raz pierwszy - czy korzystnie - nie będę
oceniał. Z pewnością w niektórych piosenkach głos Dominiki stanowi przyjemnie szemrzące tło dla niemniej przyjemnie
szemrzącego głosu Andrzeja, ale na tych piosenkach bym poprzestał.
I jeszcze słów kilka na temat werdyktu. Chociaż jest to wynik prac niezawisłego
Jury i panuje przekonanie, że nie powinno się z nim polemizować, pozwolę sobie jednak na mały komentarz. Jak już
wspomniałem, zaskoczeniem a nawet szokiem był w tym roku brak nagrody Grand Prix, a szczególnie komentarz jakim
ten fakt został przez jury opatrzony: "Po burzliwej wymianie poglądów Jury zdecydowało,
że przy zastosowaniu proponowanego przez Organizatorów kryterium tej nagrody, cyt. "za wydarzenie
festiwalowe", w tym roku nagrody Grand Prix nie przyznaje, z powodu niedostatku takiego
wydarzenia". Bez względu na to jaki miał być wydźwięk tego komentarza, został on jednoznacznie
odebrany przez zdecydowaną większość obserwatorów, jeśli nie przez wszystkich. O ile w różnych latach Grand Prix
przyznawane jest wedle różnych kryteriów, o tyle tegoroczne kryterium, moim zdaniem, nie dawało członkom Jury
wielkiego wyboru. Bez względu na subiektywną ocenę tego jakie wartości niesie dane wydarzenie, jaki jest jego
odbiór wśród publiczności, wykonawców czy członków Jury, sam fakt, że coś staje się wydarzeniem festiwalowym
jest chyba sam w sobie dość obiektywny. Może to być wydarzenie kontrowersyjne, ale jeśli zaistnieje, nie pozostaje
niezauważone - staje się Wydarzeniem Festiwalowym. W takim kontekście podczas tegorocznego festiwalu pojawiło się
chyba tylko jedno wydarzenie - o którym stało się głośno na widowni i w kuluarach, na korytarzach i w tawernie,
wśród publiczności, wykonawców, dziennikarzy i organizatorów. Takiego poruszenia nie pamiętam na krakowskim
festiwalu chyba od czasu występu Great Big Sea w 1996 roku. Czyżby to było w jakiś sposób znamienne? Otóż w tym
właśnie 1996 roku Jury po raz ostatni nie przyznało Grand Prix...
Aby jednak zakończyć pozytywnym akcentem dodam, że bardzo spodobał mi się pomysł wyróżnienia "wirtualnej"
formacji muzycznej w składzie: Piotr Bułas (banjo), Krzysztof Kowalewski
(gitara), Marcin Rumiński (low whistle), Katarzyna Wasilewska-Strzałkowska
(skrzypce). Zdarzało się podczas różnych festiwali, że Jury wyróżniało muzyków, za wybitne
osiągnięcia instrumentalne prezentowane na scenie, ale pomysł skonstruowania przy okazji wyróżnień nowej formacji
był bardzo twórczy i dowcipny. Podczas koncertu laureatów okazało się, że "wirtualna" formacja nabrała
realnego kształtu i zaserwowała publiczności wspaniały prezent w postaci zaimprowizowanego wspólnego jam session.
Szkoda tylko, że zabrakło tam skrzypaczki, która poza brzmieniem, z pewnością dodałaby wdzięku i uroku tej formacji.
Debiutanci na tegorocznym festiwalu już po raz drugi zostali wyłonieni według nowej
zmienionej formuły. Do 2002 roku debiutanci prezentowali się podczas jednego z koncertów festiwalowych - na
głównej scenie lub w mniejszej sali. W 2003 roku konkursu debiutów w ogóle nie było ze względu na planowaną
zmianę formuły. W ubiegłym roku nowa formuła była testowana, a w bieżącym już z dużym powodzeniem wykorzystana.
Debiutanci są nominowani do festiwalu przez inne festiwale w kraju, mogą też samodzielnie zgłaszać się na
warsztaty szantowe, po przejściu których wszyscy biorą udział w przeglądzie debiutów. W tym roku przegląd
konkursowy odbył się 15 stycznia i miał miejsce w sali SCK Rotunda, dzięki czemu kandydaci mogli wystąpić
na prawdziwej, legendarnej festiwalowej scenie. Prezentacje zespołów oceniało profesjonalne jury i ostatecznie
nominowało 5 zespołów: Bukanierzy, Drake, Flash Creep, Samhain i Trzy Majtki. W zasadzie poziom wykonawców
przeglądu konkursowego był bardzo wyrównany, a decyzja o wyborze tych, a nie innych wykonawców z pewnością do
łatwych nie należała. Przy okazji chciałbym rozwiać pewne wątpliwości, które pojawiły się przy okazji nagród
festiwalu Shanties. Zespół projekt Ryczące Shannon nie brał udziału w przeglądzie konkursowym debiutów i na
festiwalu nie występował jako debiutant wobec czego nie kwalifikował się do nagrody za najlepszy debiut. Sam
uważam, że bardzo śmiesznie by to wyglądało gdyby np. Qńa, Jasieq albo Sep odbierał nagrodę za udany debiut.
A o wysokim poziomie tegorocznych debiutantów niech świadczy fakt, że zostali w werdykcie wymienieni aż w
czterech miejscach. Jeśli chodzi o samą formułę kwalifikacji debiutantów na festiwal Shanties uważam, że
jest ona bardzo korzystna - na ponad miesiąc przed festiwalem można było poznać i ocenić wszystkich kandydatów,
wybrani mieli jeszcze miesiąc czasu na dokonanie ostatecznych szlifów w swoich repertuarach aby na samym
festiwalu wypaść jak najlepiej i wreszcie festiwalowa publiczność mogła oglądać i słuchać najlepszych,
dorównujących, a czasem może i przewyższających poziomem wykonawców, od lat występujących na festiwalowej
scenie.
W ramach podsumowań wypada też wspomnieć o wykonawcach zagranicznych, których w tym
roku gościliśmy czterech, choć jak już pisałem - Arek Wlizło to taki już bardziej nasz polski niż zagraniczny.
Arek zaśpiewał w tym roku kilka swoich autorskich piosenek podczas koncertu ballad, a później wystąpił wspólnie
z EKT Gdynia w bardziej "urockowionych" aranżacjach. Norweski zespół Groms Plass z Narwiku znany już
z Shanties 2003 został ponownie przyjęty z ogromną sympatią, a ich piosenki
pomimo bariery językowej, zupełnie dobrze brzmiały w wykonaniu krakowskiej publiczności. Holendrzy z zespołu Square
Riggers doskonale zabrzmieli w koncercie szanty klasycznej i pomimo (a może właśnie dzięki) dość konserwatywnej
interpretacji zyskali ogromne uznanie wśród koneserów tego gatunku. Zaś repertuar Kanadyjczyków z Nowej Funlandii
(Shores of New Foundland) świetnie pasował do skocznych rytmów sobotniego koncertu współczesnej piosenki żeglarskiej,
mimo, że często były to odpowiednio zaaranżowane dobrze znane standardy szantowe.
Podczas tegorocznego festiwalu odbyły się spotkania z gośćmi nie zawsze śpiewającymi,
zaproszonymi na festiwal z racji ich działalności. Podczas piątkowego spotkania z dziennikarzami odbyły się trzy
krótkie prezentacje zaproszonych gości, a w sobotę obszerna prezentacja The Tall Ships' Races 2007 Szczecin.
Piątkowe spotkanie rozpoczęła prezentacja programu "NIVEA Błękitne Żegle", który już od 2 lat
obejmuje swoim patronatem sobotni koncert dla dzieci. Program ten w latach 2002-2004 objął swoją akcją ponad
3000 dzieci w ramach Uczniowskich Klubów Sportowych pomagając dziecion szkolić się na łódkach klasy Optymist
oraz wyjeżdżać na regaty i obozy żeglarskie. W ramach programu organizowany jest również cykl pikników żeglarskich
obfitujących zarówno w wydarzenia sportowe jak i artystyczne dla dzieci i ich rodzin. W bieżącym roku "NIVEA
Błękitne Żagle" jest współorganizatorem międzynarodowej imprezy sportowej - NIVEA IODA Żeglarskie Mistrzostwa
Europy w klasie Optymist.
W następnej kolejności Iwe van der Beek, wiceprezydent International Shanty and
Seasong Association opowiedział o tej organizacji. ISSA powstała w 1995 roku przejmując schedę po INSSA
(International North Sea Shanty Association). Organizacja zrzesza wyłącznie chóry i grupy
szantowe (a więc co najmniej zespoły 3 osobowe!) z Europy i Australii śpiewające szanty klasyczne. ISSA ma na
celu tworzenie więzi pomiędzy wykonawcami z różnych krajów, pośredniczenie w wymianie doświadczeń pomiędzy nimi,
pomaganie w organizowaniu wspólnych przedsięwzięć. Wszystko po to aby przybliżyć ludziom szanty i dostarczyć im
nowych wrarzeń. Co ciekawe - jako główną różnicę pomiędzy szantowym śpiewaniem w Polsce i na Świecie, Iwe van der
Beek wskazał wiek. W Polsce szanty przeważnie śpiewają ludzie młodzi i bardzo młodzi, a w Wielkiej Brytani, Holandii
czy Niemczech są to ludzie wyraźnie starsi. Sam wiceprezydent swoje śpiewanie zaczął 15 lat temu, a dziś ma lat 51.
Z polskich wykonawców członkami ISSA są już zespoły: Banana Boat, Perły i Łotry, Qftry i chyba najsilniej związani
z ISSA - Segars.
Ostanią prezentację przeprowadziła Mira Urbaniak - żeglarz, dziennikarz i polarnik,
a przy tym bardzo sympatyczna osoba, potrafiąca opowiadać z ogromną pasją i humorem o tym co robi dla organizacji
regat Tall Ships' 2007, o swojej wizji promocji Szczecina i Polski w żeglarskim świecie w ramach zlotu wielkich
żaglowców Szczecin 2007. Regaty i zlot wielkich żaglowców to wielkie święto żeglarzy - zwłaszcza młodych, bo
przepisy wymagają, aby co najmniej połowa załogi była w wieku 15-25 lat. Dla międzynarodowej braci otwierają się
miasta, a sportowe zmagania, marynarskie gry i zabawy, biesiady w pubach i na ulicach wciągają także mieszkańców
i turystów, którzy specjalnie przyjeżdżają na zloty. Bo jest to wyjątkowa okazja do poznania tradycji, poczucia
klimatu pracy oraz życia na dawnych i współcześnie budowanych żaglowcach, przeżywających dzisiaj swój renesans.
A "poczuć wiatr w żaglach" można także śpiewając szanty, słuchając "morskich opowieści" czy
oglądając parady żaglowców żegnających gościnne porty.
C.D.N...
|
Statystyka
- 6 koncertów w salach koncertowych + 2 w Tawernie = 8 koncertów
- Tawerna Festiwalowa pracowała bez przerwy
- odbyły się tam 4 Nocne Szantowania prowadzone przez czołowych wykonawców
- około 9 tysięcy widzów obejrzało tegoroczny festiwal
- ponad 24 godziny muzyki na koncertach w salach koncertowych
- 26 zespołów i solistów z Polski
- 4 wykonawców z zagranicy (3 zespoły i 1 solista)
- po raz pierwszy od 9 lat nie przyznano Grand Prix
- tradycyjnie brak znaczka festiwalowego
- po raz pierwszy nie odbyła sie konferencja prasowa po festiwalu, na której by podano dane statystyczne
|
Nagrody
|
Protokół z posiedzenia Jury
XXIV Międzynarodowego Festiwalu Piosenki Żeglarskiej Shanties w Krakowie
w dniu 27.02.2005.
Jury w składzie:
Anna Łaszewska
Andrzej Brońka
Robert Gronowski
Franciszek Haber
i Andrzej Mendygrał - przewodniczący
Po burzliwej wymianie poglądów Jury zdecydowało, że przy zastosowaniu proponowanego przez Organizatorów
kryterium tej nagrody, cyt. "za wydarzenie festiwalowe", w tym roku nagrody Grand Prix nie przyznaje,
z powodu niedostatku takiego wydarzenia.
|
- |
Nagrodę Prezydenta Miasta Krakowa za współczesną piosenkę żeglarską Jury przyznaje piosence
"Wiatr i Woda" w wykonaniu zespołu Atlantyda, autor muzyki i słów: Sławomir Klupś
(statuetka)
|
|
- |
Nagrodę Prezesa Polskiego Związku Żeglarskiego za autentyzm i wysoki poziom artystyczny wykonania pieśni
morskich przyznano zespołowi Cztery Refy (dzwon)
|
|
- |
Nagrodę publiczności otrzymuje zespół Segars (statuetka)
|
|
- |
Nagrodę Wojewody Małopolskiego za najlepszy debiut Shanties 2005 otrzymuje w uznaniu wysokiego poziomu
wykonawstwa zespół Flash Creep
|
|
- |
Nagrodę za najlepszą piosenkę premierową przyznano utworowi "Frau Kokoschke" - słowa i muzyka
Krzysztofa Jurkiewicza, wykonanie Gdańska Formacja Szantowa (statuetka)
|
|
- |
Nagrodę Organizatorów Festiwalu Shanties 2005 im. Stana Hugilla za wierność szancie klasycznej Jury
jednogłośnie przyznało zespołowi Qftry ze Szczecina w uznaniu osiągniętego profesjonalizmu (statuetka)
|
|
- |
Nagrodę Komandora MKM "Szkwał" za bardzo atrakcyjną aranżację utworów (w tym brawurowe wykonanie
utworu Śmiały Harpunnik), a także za świeżość i udany debiut Jury przyznało zespołowi Samhain (statuetka)
|
|
- |
Nagrodę Redakcji Miesięcznika Żagle im. Tomka Opoki za najlepszy tekst przyznano Jurkowi Porębskiemu
za tekst piosenki "Sztormowa Noc" (plakieta z brązu)
|
|
- |
Nagrodę im. Jerzego Fijki "Galion" dla najsympatyczniejszej wykonawczyni na Festiwalu Shanties
2005, Jury w porozumieniu z Ewą Fijką - fundatorką nagrody, przyznaje Izie Puklewicz, z zespołu Cztery
Refy (zdjęcie)
|
|
- |
Nagrodę Krakowskiego Okręgowego Związku Żeglarskiego za największą przebytą liczbę mil
morskich otrzymują The Shores of New Foundland (czapka krakowska)
|
Wyróżnienia:
Jury wyróżnia formację muzyczną w składzie:
Katarzyna Wasilewska-Strzałkowska - skrzypce
Piotr Bułas - banjo
Krzysztof Kowalewski - gitara
Marcin Rumiński - flażolet
Jury postanowiło również wyróżnić zespół The Shores of New Foundland za wysoki poziom artystyczny
występu, a szczególnie za bardzo interesującą interpretację utworu Men of the Sea (dyplom)
|
|
|
Poprzednia strona - "Shanties 2004"
Następna strona - "Shanties 2006"
Historia Krakowskich Festiwali
"Shanties"
Główna strona festiwalu
"Shanties"
Ostatnia modyfikacja:
1.01.1970, 0:59:59
Stronę przygotował Maciek Ślusarczyk © 2005
Komentarze i uwagi via e-mail
|